czwartek, 14 kwietnia 2011

Antyterroryści

Witam!
Dziś coś o Antyterrorystach!

Kim są antyterroryści? Jak pracują w czasach coraz częściej nazywanych światową wojną z terroryzmem?

Pierwsza linia frontu
Antyterroryści zjawiają się niepostrzeżenie jak czarne chmury i walczą z najgroźniejszymi bandytami. Nie znamy ich twarzy, a o akcjach antyterrorystów niewiele wiemy. Są pod obstrzałem na pierwszej linii frontu. Antyterroryści to najlepsi z najlepszych. Ćwiczą różne warianty zagrożeń, bo muszą być gotowi na każdą operację.

Antyterroryści wbrew nazwie nie walczą tylko z terrorystami, ale konwojują także niebezpiecznych przestępców, ochraniają ważne osobistości. Na co dzień przede wszystkim trenują i doskonalą swoje umiejętności.
Realia pola walki

Adrenalina jest równa podczas akcji i podczas ćwiczeń. Scenariusz ćwiczeń jest tak dobrany, aby możliwie dokładnie odpowiadał realiom pola walki. Adrenalina staje się codziennością. To antyterrorysta panuje nad nią, a nie odwrotnie. Ludzie ze służb specjalnych mogą wykonać nawet skomplikowane zadania, gdy czują jej ogromny przypływ. Emocje ich już nie rozstrajają tak jak na początku służby.

Dzisiejsze Biuro Operacji Antyterrorystycznych KGP wywodzi się z Wydziału Zabezpieczenia, który powstał w roku 1976 w ramach Komendy Stołecznej Policji. W latach 90. przekształcono go w Wydział Antyterrorystyczny KSP. Podczas reformy policji w 2000 r. powołano Samodzielny Pododdział Antyterrorystyczny Policji.

Trzy lata później policyjni komandosi utworzyli Zarząd Antyterrorystyczny w ramach CBŚ. Wtedy, po fatalnej w skutkach akcji w Magdalence, powołano Biuro Operacji Antyterrorystycznych (BOA), które istnieje w tej formie do dziś.
Piekielna selekcja

To prawdziwa elita - podkreśla Waldemar Zubrzycki, dowódca BOA i zastępca dyrektora Głównego Sztabu Policji KGP. Dostanie się do jednostki antyterrorystycznej poprzedza bardzo ciężki egzamin. Jednym z punktów jest morderczy, 48-godzinny marsz w górach, gdzie kandydaci muszą wykonać różne zadania zlecone przez dowódcę. W ubiegłym roku piekielną selekcję przeszło zaledwie 15% z tych, którzy chcieli spróbować swoich sił jako "kominiarze".
Nie ma miejsca dla Rambo

Niezwykle ważne są predyspozycje charakterologiczne i wierność tradycyjnym wartościom. Liczy się nie tylko zdyscyplinowanie, ale również braterstwo i lojalność. Tu nie ma miejsca dla indywidualistów w stylu Rambo - przekonują antyterroryści. Chociaż poszczególni funkcjonariusze są specjalistami w swoich dziedzinach, to tworzą oni zespół, żywy organizm, w którym wszystkie organy są nieodzowne do egzystencji całości.

Model idealnego antyterrorysty

Antyterrorysta to człowiek, który chce nieść pomoc. Jest gotowy na poniesienie ofiary dla dobra innego człowieka. Ekstremalne egzaminy zdają najczęściej ci, którzy wyczynowo trenowali jakieś sporty. Na pierwszej linii walki z terrorystami i przestępcami stają niewolnicy adrenaliny. Nie brak wśród nich specjalistów od sztuk walki, lekkoatletów, zapaśników, bokserów, którzy w "cywilu" wywalczyli tytuły mistrzów.

Idealnego kandydata na antyterrorystę można opisać słowami: młody, zdrowy, odporny i zrównoważony psychicznie, o stabilnej sytuacji osobistej, silny, wysportowany, wybitnie wyszkolony wojskowo i policyjnie.
Antyterroryści: dyskretni i dyspozycyjni przez 24 godziny na dobę

Antyterroryści znają perfekcyjnie zasady poruszania się i działania w ekstremalnych warunkach i sytuacjach, są przystosowani do działań w grupie, dyspozycyjni przez 24 godziny na dobę. Antyterroryści stale doskonalą swoje umiejętności i możliwości fizyczne podczas ćwiczeń.

Poza tym antyterrorysta, czy to w służbie policyjnej, czy wojskowej powinien cechować się takimi dodatkowymi cechami jak: lojalność wobec dowództwa i kolegów, nieprzekupność. Ważna jest także umiejętność życia "w cieniu" ponieważ służba w elitarnej jednostce antyterrorystycznej ze względów bezpieczeństwa samego funkcjonariusza i jego rodziny powinna być otoczona dyskrecją. Funkcjonariusz jednostki antyterrorystycznej, jak powiedziałem wcześniej - elitarnej, powinien być też elitarnie wynagradzany.

We współczesnym świecie istnienie jednostek antyterrorystycznych jest koniecznością. Konieczna jest też ich stała gotowość do podjęcia działań tu lub tam, lub w jeszcze innym miejscu na świecie. Antyterrorysta musi więc być w stałym pogotowiu, jak Straż Pożarna. Musi mieć spokojną głowę o dom, żonę, dzieci. Po dniu wyczerpujących, codziennych ćwiczeń w koszarach nie powinien wynajmować się nawet najbardziej legalnie jako bramkarz dyskotek, ochroniarz w banku czy "stójkowy" w supermarkecie. Po dniu ćwiczeń w koszarach może jedynie pielęgnować ogródek, łowić ryby, bawić się z dziećmi, dziękując Bogu za to, że służbowy "pager" przy pasku u spodni nie dzwoni mu na alarm...


Do antyterrorystów trafiają tylko najlepsi

Lata normalnej służby, a potem setki wyczerpujących egzaminów. Strzelanie, skoki na spadochronach, walka wręcz, taktyka, testy psychologiczne - zostać antyterrorystą nie jest łatwo. To prawdziwa policyjna elita, w której jest miejsce tylko dla najlepszych.

Rambo nie miałby szans trafić do polskiej jednostki antyterrorystycznej. Bo żeby zostać policyjnym komandosem, najpierw trzeba być policjantem. Szkoła policyjna, lata służby na ulicy czy w brygadzie kryminalnej - dopiero potem można się starać dostać do elitarnej jednostki.
Jak zostać antyterrorystą?

Kto ma szansę? Na pewno nie wolno myślący siłacze. Jak mówią specjaliści, u antyterrorysty najważniejsza jest głowa. "Teraz większość kolegów jest po studiach. Niektórzy mają albo robią doktoraty” - mówi nam były już antyterrorysta Darek "Łyżeczka”, który w jednostkach specjalnych służył 17 lat.

Szans nie mają też agresywni furiaci. "Zgłosił się do mnie kiedyś facet. Mówi: Jestem tak agresywny, że mnie wyrzucają z każdej pracy. Tu jest miejsce dla mnie. Nic bardziej błędnego. Odszedł z kwitkiem” - dodaje Kuba Jałoszyński, długoletni szef policyjnych antyterrorystów.

"Głowę" kandydata sprawdza się jeszcze przed przyjęciem na szkolenie. "Najpierw jest rozmowa z psychologiem, potem test sprawnościowy, a potem znowu psycholog. Żeby zobaczyć, jak człowiek działa, gdy jest zmęczony” - opowiada Jałoszyński. Ci, co przejdą selekcję, idą na kurs

Trwa to od pół roku aż... do skutku. Ale najczęściej jakiś rok. "Strzelanie, narty, wspinaczka, wysadzanie w powietrze, nurkowanie, desant na linach ze śmigłowca, skoki spadochronowe i taktyka...” - wylicza.

A potem egzaminy i... dalsze treningi. Właściwie antyterroryści ćwiczą przez całą policyjną karierę. Mają swój samolot do zdobywania, autobus, dom. Trenują w metrze, w pociągach, w więzieniach i na poligonach. W Bieszczadach, na Mazurach, nad morzem - wszędzie.

Każdy polski antyterrorysta musi być też sprawnym skoczkiem spadochronowym. Choć nie wykorzystuje tego w akcjach. Skoki służą sprawdzeniu odporności psychicznej. Tego nie ćwiczą nawet antyterroryści z Izraela, uznawani za najlepszych na świecie. Tam trzeba opanować tylko szybki desant na linach.

Są też snajperzy. To osobna kategoria. Oni potrafią godzinami wręcz "pieścić się" z własną bronią. Trenują cierpliwość, wytrzymałość, opanowanie. Dlaczego? Podczas akcji muszą nieraz godzinami leżeć bez ruchu. I cały czas celować do bandyty. Gdy ten zacznie strzelać, nie mogą chybić. Dlatego nieustannie przygotowują się do oddania tego jednego, celnego strzału.
Szkolenie to początek

Ale lata szkolenia to dopiero początek. Kiedy "świeży" antyterrorysta trafia na pierwszą akcję, często zostaje przy samochodzie. "Żeby poczuł atmosferę, oswoił się” - tłumaczy Darek "Łyżeczka". I dodaje: "Na następnej akcji idzie z tyłu, za doświadczonym kolegą, jak za matką. Na początku ma klapki na oczach jak koń i tyle widzi, co przed sobą. Potem mu się te klapki coraz bardziej odchylają, a po pięciu latach widzi już wszystko dookoła".

Pierwszy polski oddział antyterrorystyczny powstał w 1976 roku. Ale, jak mówią specjaliści, przed 1990 rokiem to była raczej zabawa w antyterrorystów, a nie zawodowstwo. "W jednostce w Warszawie na jakichś 70 ludzi było 9 hełmów balistycznych i kilka kamizelek. I pistolety maszynowe RAK, które jak upadły, potrafiły się same przeładować. Ale przede wszystkim nie mieliśmy pojęcia o taktyce" - mówi Jałoszyński.

"Zachód nawet chciał nas szkolić, ale politycznie było to niemożliwe. A Wschód wcale się nie chciał z nami dzielić swoją wiedzą. Wreszcie w 1990 r. zaprosili nas do siebie Amerykanie. Tam szkolili nas antyterroryści z Izraela. To dopiero otworzyło nam oczy.” - ocenia długoletni dowódca antyterrorystów. "Teraz, jeśli chodzi o wyposażenie i wyszkolenie, to jesteśmy na wysokim europejskim, a nawet światowym poziomie. Ale nigdy nie jest tak dobrze, żeby nie mogło być lepiej" – kończy.

___________________________________________________________________________________
Jak widzimy postać antyterrorysty jest bardzo interesująca i ekscytująca! Człowiek z AT jak i zwykły policjant jest bohaterem dla społeczności, który walczy z przestępczością zorganizowaną jak i z piratami drogowymi!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz